A. I.Sołżenicyn jest utalentowanym pisarzem, który stworzył zarówno obszerne powieści, jak i opowiadania. Wśród tych ostatnich znajduje się praca „Co za szkoda”, która robi duże wrażenie na czytelniku.
Анна шагала по бульвару и вдруг заметила газетный Stań, stojąc na słupkach w kolorze jasnoniebieskim. Za szklanym obwieszeniem „Pracy” wisiały zarówno jego wewnętrzna, jak i zewnętrzna strona. Kobieta zauważyła duży nagłówek: „Nowe życie w dolinie rzeki Chu”. Anna Modestovna wytarła szklankę rękawicą i zaczęła czytać, co napisano. Nawiasem mówiąc, Sołżenicyn stworzył historię „Szkoda”, myśląc o jednej prawdziwej kobiecie.
Autor artykułu był wyraźnie utalentowanym dziennikarzem.Pisał o pracach hydraulicznych, kanałach irygacyjnych i odprowadzaniu wody, hojnie doprawiając to wszystko terminami. Mówił o tym, jak piękna jest pustynia, która teraz wydaje owoce, i podziwiał obfitość zebranych plonów.
Anna pochyliła się, by przyjrzeć się bliżejtekst, znajdujący się w samym rogu, ponownie potarł szybę i ledwo powstrzymując emocje, kontynuował czytanie. Dziennikarz napisał, że w reżimie carskim, który nigdy nie uwzględniał interesów ludu, idee hydrografu nie mogły zostać zrealizowane. Jaka szkoda! Szkoda, że tak utalentowana osoba zmarła nie czekając na realizację swoich planów.
Nagle Anna poczuła się tak, jakby cała została oblanastrach, ponieważ już wiedziała, jakie będzie jej następne działanie: ukradnie gazetę! Gdy tylko ją oderwała, usłyszała wyraźny i głośny gwizd policjanta za jej plecami. Kobieta nie uciekła: było już późno i wyglądałoby to jakoś głupio. Prawdopodobnie sam Sołżenicyn przychylił się do tej opinii. Podsumowanie „Co za szkoda” pozwala zapoznać się z fabułą słynnej historii.
Kobieta szła szybko, zapominając ow jakim celu przyszedłeś na ten bulwar, ściskając nierówno złożoną edycję na piersi. Raczej mamie! Pilnie musimy wspólnie przeczytać artykuł! Wkrótce tata otrzyma stałe miejsce zamieszkania, a potem mama pojedzie tam, zabierając ze sobą gazetę.
Praca „Co za szkoda”, powstała w 1965 roku,Różni się ona wyraźnie od innych opowiadań Sołżenicyna, mimo że opowiada także o losie człowieka okaleczonego przez totalitarne społeczeństwo. Akcja nie dzieje się w więzieniu ani w obozie. Nie ma przerażających zdjęć opisujących pracę skazanych (jak na przykład w powieściach autora „Jeden dzień w Iwanie Denisowiczu” i „Archipelagu Gułag”). Nie ma momentów ukazujących cierpienie i udrękę więźniów. Ale po przeczytaniu dzieła, czytelnik wciąż jest pod wrażeniem przez długi czas. Losy ludzkie w społeczeństwie totalitarnym są ponure i ponure, zarówno w więzieniu, jak i poza nim. Nawiasem mówiąc, w takim stanie nie może być naprawdę wolnych ludzi. O tym właśnie opowiada historia „Co za szkoda”. Sołżenicyn zaaprobowałby analizę, ponieważ jasno wyjaśnia sens pracy.
Co ciekawe, pisarz nic nam nie mówiwiek i wygląd Anny. Wskazuje to, że chciał w jej osobie przedstawić zbiorowy obraz obywatela żyjącego w okresie swego rodzaju terroru stalinowskiego. Autorowi udało się narysować uogólniony portret osoby wykształconej, żyjącej w tych strasznych latach nieszczęśliwej egzystencji.